wtorek, 23 kwietnia 2013

Komunie, komunie- w co się ubrac

Sezon komunii można uznac za otwarty. I znowu pojawia się to pytanie, to które dręczy wszystkie kobiety pod każdą szerokością geograficzną- w co się ubrac? Tym postem postaram się odpowiedziec na to pytanie. Mam nadzieję, że chociaż troszeczkę pomogę :)

1. Pastele- moim zdaniem- zawsze są najlepszym rozwiązaniem. Każdej z nas jest w nim dobrze, a rozbielone odcienie cudownie rozświetlają naszą skórę. Sukienka w kwiaty jest dziewczęca i elegancka. Rozkloszowany fason ukrywa szerokie biodra, dużą pupę i obfite uda. Kremowe szpilki cudownie wydłużą nogi, a mały żakiecik modeluje sylwetkę. Niebieska torebka koresponduje ze wzorem na sukience. Bizuteria jest delikatna i kobieca.
http://allani.pl/zestaw/760244

2.Spódnica o takim fasonie modeluje biodra, delikatnie je zaokrągla. Żarkady wciąż są modne. Uwaga! Taka bluzka wymaga idealnie dobranej bielizny. Marynarka jest w tej samej tonacji kolorystycznej, ale ma inny odcień (uwielbiam camel) i zestawowi ultrakobiecemu dodaje mocniejszego charakteru. Pierścionek spełnia tę samą rolę.
 http://allani.pl/zestaw/760261

3. Spódnice maksi są cudowne. Wydłużają sylwetkę, wysmuklają. Po prostu magia. Koszula z delikatnego materiału doda całości uroczystego charakteru, a jej luźny fason sprawi, że będzie mozna zjeśc dodatkowy kawałek ciasta na deser :) Jako buty sprawdzą się niewysokie koturny. Długie kolczyki dodadzą uroczystego charakteru (jeżeli masz długie włosy zepnij je w gładki koczek). Kopertówka jest fajnym dodatkiem. Całośc nie jest przesadzona, ale ma uroczysty charakter (połączcie go z fryzurą i make-up em)
 http://allani.pl/zestaw/760279

4.Koronki chyba nigdy nie przestaną byc modne. I dobrze! Są jednocześnie kobiece i dziewczęce. Prosty fason delikatnie otula sylwetkę. Żakiet jest fajnym akcentem kolorystycznym
http://allani.pl/zestaw/760314

To byłoby na tyle. Mam nadzieję, że coś pomogłam.
Pozdrawiam na rudo
Wasza RM

Make up dzienny paletką Sleek

Paletki Sleek są bardzo popularne, dlatego ja również postanowiłam jedną z nich wypróbować. Moja palteka to Oh So Special nr 658.

Pokażę krok po kroku mój pomysł na makijaż z wykorzystaniem tylko tego produktu. Moja twarz została wcześniej pokryta podkładem i pudrem mineralnym. Nałożyłam bazę i cała powiekę ruchomą pokryłam różowym cieniem.


Następnie przyciemniłąm zewnętrzny kącik oka i dodałam odrobinę tego samego koloru w załamaniu powieki.


Podkreśliłam jeszcze bardziej sam zewnętrzny kącik oka.



Środek powieki pokryłam błyszczącym cieniem.


Przestrzeń pod łukiem brwiowym i wewnętrzny kącik oka pokryłam białym matowym cieniem i podkreśliłam linię rzęs.


Na końcu wytuszowałam rzęsy.

Cienie odrobinkę się osypywały jednak praca z nimi jest dosyć łatwa. Wieczorem dodam kolejne zdjęcie makijażu- zobaczymy jak z trwałością :D Na razie jestem bardzo zadowolona - mają dobrą pigmentację i ładnie wyglądają na powiecie. W rzeczywistości makijaż jest odrobinę bardziej intensywny jednak ja nie umiem ustawić swojego aparatu by nie "zjadał" kolorów... :( Postaram się to nadrobić. 

Makijaż wydaje mi się odpowiedni na dzień. Mam nadzieję, że Wam się podoba :) 
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
tak makijaż prezentuje się po ponad 8 godzinach

Jestem bardzo zadowolona :) Cena niska (ok 35 zł) a jakość bardzo przyzwoita! 

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Scandaleyes Mascara Extreme Black

   Zacznę może od tego, że mam długie i podkręcone rzęsy jednak tusz krótko się na nich trzyma. Zachęcona reklamą kupiłam tusz Scandaleyes i muszę z przykrością stwierdzić, że to jedna z najgorszych mascar jakie kiedykolwiek miałam. Skleja moje rzęsy a po kilku godzinach mam obsypane całe policzki. Zdarzało się, że wracając do domu po 12 godzinach wyglądałam jakbym wcale się nie pomalowała, albo jakbym miała makijaż z dnia poprzedniego- wszystko się obsypało. Szczoteczka jest bardzo duża i pomalowanie oka bez pomalowania powieki zarówno górnej jak i dolnej jest niezwykle trudne- wystarczyły jednak 4 dni żeby nauczyć się operować nią w taki sposób aby się nie brudzić. Mimo obietnic producenta robi grudki. Ma jednak bardzo ładny, intensywny czarny kolor. Cena to około 27 zł- moim zdaniem można kupić coś znacznie lepszego w podobnej cenie. W internecie krążą sprzeczne opinie na temat tej mascary- ja staję po stronie niezadowolonych.

piątek, 19 kwietnia 2013

Gdy z czernią biel nie chcą rozstac się... Czyli stylizacje egzaminacyjne.

Wielkimi krokami zbliżają się egzaminy gimnazjalne, matury i sesja (tak, pamiętam: ZA SIEDEM TYGODNI). Dlatego dzisiaj prezentuję moje pomysły na stylizacje egzaminacyjne. Jedne są bardziej tradycyjne, inne mniej. Zapraszam :)

http://allani.pl/zestaw/754063
Kurtka nadaje charakteru, torebka jest zabawnym akcentem, a kiedy spódnicę zamienimy na jeansy, czarne leginsy lub skórzane spodnie, śmiało możemy iśc na imprezę :)

 http://allani.pl/zestaw/754078
Sukienka dzięki kolorowi i koronce jest delikatna i romantyczna, ale czarne dodatki ją dyscyplinują i nadają egzaminacyjny charakter.

http://allani.pl/zestaw/754099
Eksperymentalne i bardzo odważne. Polecam nie mającym kompleksów właścicielkom genialny nóg. I chyba raczej bardziej dla studentek niż dla młodszych dziewcząt. Na pewno rozumiecie... :) :) :D

 http://allani.pl/zestaw/754112
Kolorystyka nie jest egzaminacyjna, ale wciąż klasyczna, a fasony grzeczne. A w tym kolorze każdemu jest dobrze. Buty z cwiekami dodają smaczku.

 http://allani.pl/zestaw/754144
Kolejny zestaw w beżowej kolorystyce. Buty w tym odcieniu zestawione ze spodniami w tym kolorze cudnie wydłużą nogi.

http://allani.pl/zestaw/622594
Trochę w stylu lat 60.

 http://allani.pl/zestaw/536559
Ponownie beż

Co o tym myślicie. Mam nadzieję, że znajdziecie w moich zestawach chociaż cień inspiracji. Pozdrawiam ciepło i rudo.
RM

czwartek, 18 kwietnia 2013

Eyeliner w pisaku Ingrid Cosmetics

   Eyeliner No Limits Beauty to chyba najlepszy tego typu kosmetyk jaki kiedykolwiek miałam. Jest precyzyjny, nie rozmazuje się i wytrzymuje cały dzień bez zmian. Pisaczkiem zdecydowanie łatwiej namalować mi precyzyjną kreskę niż eyelinerem w pędzelku czy w żelu. Końcówka nie psuje się jednak momentami kosmetyk spływa z końcówki na dno pisaczka- wtedy musimy odwrócić go i poczekać chwilkę aż znów będziemy mogły malować. Kosztuje około 8 zł- świetna cena za dobry kosmetyk. W składzie jest:

  • woda
  • ACRYLATES/VP COPOLYMER-Modyfikator reologii, wpływa na konsystencję produktu kosmetycznego - zwiększa lepkość. Stabilizator emulsji (np. kremów) i zawiesin (np. pilingów), zapobiega m.in. przed rozwarstwianiem, przedłuża trwałość kosmetyków.   

  • PEG-30 Dipolyhydroxystearate- Emulgator W/O, składnik umożliwiający powstanie emulsji. Emulsja to forma fizykochemiczna, która powstaje przez połączenie (wymieszanie) fazy wodnej z fazą olejową. Przykładem emulsji kosmetycznych są kremy, mleczka, balsamy. Substancja pianotwórcza, stabilizująca i poprawiająca jakość piany w mieszaninie z anionowymi substancjami powierzchniowo czynnymi. Pełni rolę modyfikatora właściwości reologicznych (czyli poprawia konsystencję powodując wzrost lepkości) w preparatach myjących, zawierających anionowe substancje powierzchniowo czynne, dzięki tworzeniu tzw. mieszanych miceli.  
  • Sodium Hyaluronate- Humektant - zapobiega wysychaniu kosmetyku i krystalizacji przy ujściu z opakowania. 
  • Phenoxyethanol- Związek z grupy alkoholi. Substancja konserwująca, która uniemożliwia rozwój i przetrwanie mikroorganizmów w czasie przechowywania produktu. Chroni również kosmetyk przed zakażeniem bakteryjnym, które możemy wprowadzić przy codziennym użytkowaniu produktu (np.nabierając krem palcem).
  • CI 77499- Barwnik kosmetyczny.

Wszystkie obietnice producenta są spełnione: proste, precyzyjne wykonanie kreski, szybko wysycha i nie ściera się. Opakowanie też wygląda ładnie: 

Lubicie eyelinery?

środa, 17 kwietnia 2013

Pędzle- porównanie

   Kiedy zaczynałam swoja przygodę z makijażem wydawało mi się, że pędzle to tylko wymysł by wyglądać bardziej profesjonalnie. Z perspektywy czasu mogę się z czystym sumieniem wypowiedzieć, że bez pędzli trzeba się znacznie bardziej napracować a i tak nie osiągniemy równie fantastycznego efektu (przynajmniej ja tego nie potrafię). Posiadam dwa komplety pędzli- Mary Kay (do pudru, różu, do kresek i grzebyczek w jednym, do nakładania cieni x2, do rozcierania cieni) i Roberto Giovanni (chyba wszystkie mozliwe :P). Może zacznę od ceny :) pierwszy zestaw kosztował mnie 260 zł natomiast drugi ok 50 zł. Jak widać różnica w cenie znaczna- w jakości niestety także.
 Mary Kay
Roberto Giovanni

Pędzlami z Mary Kay (mimo że jest ich znacznie mniej) jestem w stanie zdziałać dużo dużo więcej niż wszystkimi pędzlami z allegro.  Na aukcji widniała informacja, że pędzle są naturalne- obawiam się, że sprzedający nie ma pojęcia jak zachowują się i jak wyglądają naturalne pędzle. Syntetyki i to słabe... Produkty nie trzymają się pędzla, zanim zdążę nałożyć cień na powiekę mam obsypaną całą bluzkę. Nie sądzę żeby to była moja wina, ponieważ z pędzlami Mary Kay nic takiego nigdy nie miało miejsca. Pokaże Wam zdjęcie tego samego cienia nałożonego na tą samą bazę pędzlem MK (z lewej) i RG (z prawej).
Przepraszam za moja rękę :P wyglądam jakbym nie miała palców :P

Jak widzicie pędzle mają wpływ nawet na odcień koloru. Wprawdzie nie jestem zbyt zaskoczona skoro cały zestaw kosztował tyle co jeden dobry pędzel :P Przed zakupem czytałam pozytywne opinie na temat tego zestawu jednak ja bardzo żałuję tych wydanych pieniędzy- w to miejsce miałabym kolejny użyteczny, dobry pędzel. Słyszałam wiele dobrych opinii o tanich a całkiem niezłych pędzlach z dwóch firm - Hakuro i Maestro. Sama ich nie posiadam ale jeśli kiedyś się dorobię to na pewno doczekacie się recenzji :) a to makijaż wykonany pędzlami MK- niby mało ale żadnego więcej nie potrzebuję :)


Chcecie notkę o pielęgnowaniu pędzli? Może macie jakieś inne sugestie? Czekamy! :)

wtorek, 16 kwietnia 2013

"Nie żałuj umarłych Harry. Żałuj tych, którzy żyją bez miłości". Rola Harrego Pottera w moim rudym świecie.

Pierwszą książkę z cyklu o Harrym Potterze dostałam kiedy miałam 8 lat. Małe, wtedy jeszcze nierudowłose, dziecko odważnie wkroczyło w ten magiczny świat.

Bez wahania stwierdzam, że należę do pokolenia HP. Dorastałam razem z bohaterami tego cyklu- Harrym, Ronem, Hermioną, rudymi bliźniakami.Żyłam ich problemami, cieszyłam się ich radościami.

Każdy tom cyklu wiąże się z jakimś etapem mojego zycia. Harry Potter i Kamień Filozoficzny oraz Harry Potter i Komnata Tajemnic to moje spokojne, szczęśliwe dzieciństwo. Harry i jego przyjaciele też byli jeszcze dziecmi. Mieli już za sobą pierwszy pojedynek z Czarnym Panem, ale jednak wciąż byli dziecmi.
Harry Potter i Więzień Azkabanu- ja jestem nastolatką i bohaterowie też. Zmienia im się hierarchia wartości, zaczynają interesowac się płcią przeciwną i przeżywac pierwsze zawirowania miłosne. IV tom ma podobny ton.
V, VI i VII część oswaja ze śmiercią. W Harry Potter i Zakon Feniksa umiera Syriusz- ojciec chrzestny głównego bohatera. Nawet teraz, kiedy wracam do tego utworu i dochodzę do momentu, kiedy Łapa wpada za Zasłonę Śmierci płaczę jak bóbr, albo inny dziki zwierz.
W VI części umiera profesor Dumbledore. Ta scena również jest dla mnie bardzo trudna emocjonalnie.
Jednak Harry Potter i Insygnia Śmierci przebija wszystko, szczególnie sceny bitwy o Hogwart. Śmierci Freda do tej pory nie jestem w stanie przebolec. A kiedy umarł Zgredek dostałam histerii. Moment, kiedy Harry przy użyciu Kamienia Wskrzeszenia wzywa swoich bliskich sprawia, że nie jestem w stanie powstrzymac łez.

Mimo że HP często kosztuje mnie wiele łez, to jest moją ulubioną sagą. Emocje, których mi dostarcza są bezcenne. Wciąż do niej wracam. Sama nie wiem, ile razy ją przeczytałam. Natomiast wiem jedno- HP jest częścią mnie.

Moje Kochane!
A Wy co myślicie o Harrym Potterze. Ja i Rudzielec jesteśmy wielkimi fankami. A to jest mój blog o tej tematyce:  http://po-prostu-historia-wielkiej-milosci.blog.onet.pl/
Czekamy na Wasze opinie i komentarze.

RM

Domowa depilacja woskiem

   Mam mocne, grube i rosnące w zastraszającym tempie owłosienie... Już kilka godzin po depilacji nogi są szorstkie bo włosy już przebijają się przez skórę co jest uciążliwe zwłaszcza latem. Zakupiłam depilator, niestety nie byłam w stanie znieść bólu i odłożyłam go na półkę gdzie leży już 3 lata :P Postanowiłam skorzystać z wosku, jednak cena u kosmetyczki nie wydawała mi się zbyt atrakcyjna ze względu na to, że musiałabym zabieg wykonywać co jakieś 2 tyg więc uzbierałaby się niezła sumka. Poszperałam na allegro, forach, na youtube i zaopatrzyłam się w zestaw do depilacji woskiem. Zawierał podgrzewacz do wosku, 100 pasków, i 8 wkładów do podgrzewacza. Przed zabiegiem skóra powinna być speelingowana, odtłuszczona i posypana np zasypką dla dzieci dla ochrony- tak też uczyniłam. Wprawdzie wosk rozgrzewał się około 40-50 min ale zdecydowanie warto poczekać :) co do podgrzewacza to stanowczo polecam jego zakup, ponieważ podgrzewa wosk do odpowiedniej temperatury i utrzymuje ją przez cały czas trwania zabiegu-znacznie ułatwia to prace i mamy pewność, że się nie poparzymy. Obejrzałam kilka filmików instruktażowych na youtube i wykonałam sobie samodzielnie w domu depilacje łydek, ud, całych rąk i wąsika. Przyznam się, że do zewnętrznych stron ramion potrzebowałam pomocy. Na szczęście do domu w tym momencie wrócił M i pięknie we wszystkim pomógł :) Nawet lepiej mu to wyszło niż mnie :) Efekt jest naprawdę fantastyczny a zużyłam niecały jeden wkład! Na koniec użyłam zwykłej oliwki bambino. Cenowo też wychodzi bardzo korzystnie, ponieważ za cały ten duży zestaw zapłaciłam ok 70 zł podczas gdy zabieg na łydki u kosmetyczki to ok 40-70 :D. późniejsze koszty też nie są wysokie- wkład woskowy ok 5zł, paski 100 szt ok 6 zł na allegro. Wosk nakłada się dziecinnie prosto dzięki opakowaniu z rolką- nic nie kapie, nie brudzi i aplikuje odpowiednią ilość produktu. Zachęcam do obejrzenia filmików, które są bardzo użyteczne. Tutaj macie zdjęcie wkładu:

Jeśli macie jakieś pytania- piszcie :) za jakiś czas pojawi się notka o olejowaniu włosów :)

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Jak to jest, że nie mam co na siebie włożyc, a moja szafa się nie domyka? Jak powinna ubrac się gruszka.

Witam Was moje Kochane Rude!
Zaczynam cykl o dobieraniu właściwych strojów do danego typu sylwetki. Jestem gruszką, więc pomyślałam, że od niej zacznę- w końcu to jest mi najbliższe. Ale nie będę robic Wam wykładu o typach sylwetki, bo przecież dobrze to wiecie, ale przypomnę, co wyróżnia gruszkę:
1. wąskie ramiona;
2. mały biust ;
3. płaski brzuch;
4. wąska talia;
5. szerokie biodra;
6. duża pupa;
7. obfite uda;

Nim dojdę do meritum chcę zaznaczyć, że nie będą to typowe porady, takie jakie udzielają stylistki. Nie- to będzie podejście praktyczne.

Bielizna:
Biustu nie mamy za dużo, moje kochane gruszki, trzeba się z tym pogodzić. Dlatego musimy zaprzyjaźnić się z dobrym push-upem , który nasze maleństwa uniesie i delikatnie powiększy. Warto też zapoznać się bliżej z majtkami o długich nogawkach, które wysmuklą nasze uda.

Bluzka:
Dekolt służy do tego, żeby eksponować biust, dlatego my, liga tych bardziej płaskich, musimy uważać z jego głębokością. Dekolt w kształcie litery V- mówimy mu stanowcze nie (chyba, że jest to dekolt wąski- wtedy może sięgac nawet do pasa- tylko my możemy sobie na to pozwolic ). Dla nas najlepsze będą dekolty okrągłe i w łódkę. Możemy sięgac też do golfów. Na naszych klatkach piersiowych będą wyglądac szlachetnie, a u biuściastych jak drugi podbródek.

Spódnica
Pytanie pierwsze- jaka długośc. Odpowiadam- zachowajmy rozsądek, zakryjmy kolana, przynajmniej do połowy. Pytanie drugie- jaki fason. Tutaj mamy większą dowolnośc. Uwielbiam spódnice rozkloszowane, mające kształt trapezu. Cudownie ukrywają wydatne uda i sprawiają, że zbyt obfite siedzenie staje się, nagle, w cudowny sposób, dużo mniejsze.  Przyznaję się bez bicia, że mam problem ze spódnicami ołówkowymi. Styliści polecają je gruszkom, ale ja nie jestem w stanie się do nich przekonać. Po prostu mam wrażenie, że jestem w nich za duża.
Także kwestię spódnic ołówkowych pozostawiam Wam pod rozwagę :)

Spodnie
Czy uczennice lub studentki mają nosic spodnie w kant polecane przez stylistki w sytuacjach innych niż egzaminy? No ja wolałabym nie. Więc moje Kochane Rudzielce, trzeba sobie radzic inaczej. Dobrym rozwiązaniem są biodrówki, ponieważ przez to, że tną pupę w poziomie, to zmniejszają ją optycznie. Rozwiązaniem są też boyfriendy, które ukryją nasz zbędny tłuszczyk. Jeżeli lubicie styl boho, to pokochacie dzwony, które są jego kwintesencją.
Kwestią sporną są leginsy. Wszechwiedzące panie stylistki kategorycznie ich nam zabraniają. A ja mówię im stanowcze- czemu nie? Tylko ponownie zachęcam do zachowania zdrowego rozsądku i obiektywizmu wobec własnej osoby. Wiadomo- zostańmy przy ciemnych kolorach, neony nie są dla nas, proponuję czerń. Pytanie- co z leginsami we wzory? Moim zdaniem jeżeli się na nie decydujemy to niech będą dyskretne, a najlepiej pionowe.

Sukienka:
Moje Kochane, sukienka, to coś idealnego dla nas. Tuba? Niekoniecznie. Za to dla nas stworzone są fasony w stylu lat 50 i 60. Góra dopasowana, podkreślona talia, dół rozkloszowany. A jeżeli chodzi o długośc, to te same zasady co w przypadku spódnicy.
Jestem fanką długości maksi- ukrywa wszystko, co trzeba ukryc.

https://www.google.pl/search?hl=pl&site=imghp&tbm=isch&source=hp&biw=1366&bih=677&q=gruszka+sylwetka&oq=gruszka+sy&gs_l=img.1.0.0j0i24l2.1023.11328.0.12921.21.14.4.3.4.0.161.1572.4j10.14.0...0.0...1ac.1.9.img.lUL4NCc6o8c#imgrc=qAGCvvf8_rAi8M%3A%3BDyUdotrLG0DSDM%3Bhttp%253A%252F%252Fpapilot1.mykmyk.pl%252Fimg%252F660%252F0%252F20767155.JPG%3Bhttp%253A%252F%252Fwww.papilot.pl%252Fporady-stylistek%252F11679%252F6%252FPORADA-STYLISTEK-Plaszcze-dla-tyczki-paczuszka-i-kaczuszki.html%3B660%3B378
Tutaj macie płaszcz- trencz jest idealny: podkreśla talię, delikatnie otula biodra.
https://www.google.pl/search?hl=pl&site=imghp&tbm=isch&source=hp&biw=1366&bih=677&q=gruszka+sylwetka&oq=gruszka+sy&gs_l=img.1.0.0j0i24l2.1023.11328.0.12921.21.14.4.3.4.0.161.1572.4j10.14.0...0.0...1ac.1.9.img.lUL4NCc6o8c#imgrc=T1bm6yQo3hxSiM%3A%3Bg2IqR2mUmktb-M%3Bhttp%253A%252F%252Fblog.limango.pl%252Fwp-content%252Fuploads%252F2013%252F03%252Fgruszka_wielkanoc_limango.jpg%3Bhttp%253A%252F%252Fblog.limango.pl%252Fwielkanocny-stroj-dopasowany-do-twojej-sylwetki%252F%3B569%3B556
Zestawy z sukienkami

Przepraszam, że linki, a nie obrazki, dopiero uczę się tego serwisu :)
 http://allani.pl/zestaw/687661 (moje konto na Allani.pl ; zestaw mojego autorstwa)
http://allani.pl/zestaw/617051 (kolejny przygotowany przeze mnie zestaw)


Kochane Moje Rudzielce!
Czekam na opinie i komentarze :)
Pozdrawiam na rudo.
Wasza RM.

Szafir- cień do powiek w kredce

  Ten "kredkocień" to jeden z moich kosmetycznych zakupowych niewypałów. Producent informuje, że kredka nie ściera się, nie kruszy i nie osadza w załamaniu powieki... Niestety to tylko czcze obietnice, ponieważ na mojej powiece kredka natychmiast osadzała się w załamaniu powieki, a podczas aplikacji kawałeczki wkładu odrywały się pozostawiając na powiece kremową grudkę. Mam kolor biały 0-1 , ponieważ kupiona była z myślą o stosowaniu jej jako koloru bazowego na całą powiekę. Efekt był taki, że cienie bardzo ciężko się rozprowadzały i nawet te które wcześniej świetnie się spisywały, po krótkim czasie zwijały się razem z kredką. Kolor jest perłowy a konsystencja kremowa niestety jedynym miejscem gdzie wytrzymuje dłużej niż godzinę jest wewnętrzny kącik oka. Bardzo żałuję ale nigdzie nie mogę doszukać się składu tego produktu, co nie za dobrze o nim świadczy. Na stronie producenta kosztuje 15.90 zł a zważając, że była użyta 2 razy i leży w pudełku, to zwyczajnie strata pieniędzy. Moje powieki nie są tłuste i zazwyczaj kolorówka dobrze się na nich trzyma, dlatego zdecydowanie nie polecam tego produktu i na pewno nigdy więcej go nie kupię.


Początki zawsze są trudne, pomóżcie nam i piszcie komentarze! :) 

niedziela, 14 kwietnia 2013

Gliss Kur

Od lat farbuję (rudy!) i codziennie prostuję włosy co przyczyniło się do tego, że są bardzo suche i zniszczone. Zdesperowana szukałam kosmetyków, które pomogą mi się z nimi uporać i poprawią ich kondycję. Po wielu nieudanych próbach znalazłam coś świetnego :) Gliss kur z płynną keratyną sprawił, że moje włosy są miękkie i znacznie mniej suche. Szamponu używam od mniej więcej 2 miesięcy w połączeniu z odżywka w piance z tej samej serii. Od razu po pierwszym myciu zauważyłam różnicę! Wczoraj moja siostra zapytała co robię, że mam takie fajne miękkie włosy :) Produkt nie obciąża włosów i nadaje im zdrowy połysk ale szybko się przetłuszczają. W składzie mamy:

  • woda
  • SODIUM LAURETH SULFATE - W wielu publikacjach internetowych mowa jest o rakotwórczym działaniu Sodium Laureth Sulfate. Jednak są to informacje niezweryfikowane, ponieważ w publikacjach naukowych SLES nie powoduje działania rakotwórczego. Może jedynie wywoływać ewentualne działanie drażniące.

  • Sodium Chloride-Substancja stosowana w preparatach do higieny jamy ustnej jako substancja polerująca oraz redukująca nieprzyjemny zapach
  • PEG-12 Dimethicone- Emolient. Zastosowany w preparatach do pielęgnacji skóry i włosów tworzy na ich powierzchni warstwę okluzyjną, która zapobiega nadmiernemu odparowywaniu wody (jest to pośrednie działanie nawilżające), przez co kondycjonuje skórę i włosy, czyli wygładza i zmiękcza. Substancja niekomedogenna - nie powoduje powstawania zaskórników. Substancja bardzo łagodna dla skóry.
  • Cocodimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Keratin- Substancja antystatyczna - zapobiega elektryzowaniu się włosów. Tworzy na powierzchni skóry i włosów film, który ogranicza nadmierne odparowywanie wody, dzięki czemu nawilża. Kondycjonuje, czyli zmiękcza i wygładza skórę i włosy. Łagodzi ewentualne drażniące działanie anionowych substancji powierzchniowo czynnych na skórę
  • HYDROLYZED KERATIN- Keratyna jest białkiem strukturalnym występującym w skórze i jej przydatkach (włosach, paznokciach, rogach, kopytach). Ponadto jest substancją higroskopijną, wchłaniającą wilgoć i wiążącą wodę. Substancja filmotwórcza, hydrofilowa, rozpuszczalna w wodzie. Jest odpowiedzialna za utrzymywanie wody w naskórku, dzięki czemu go nawilża, a także kondycjonuje, czyli zmiękcza i wygładza. Ponadto stosowana jest w preparatach myjących w celu ograniczenia potencjalnego działania drażniącego anionowych substancji powierzchniowo czynnych jak np. Sodium Laureth Sulfate. Ze względu na duży rozmiar cząsteczki nie penetruje w głąb skóry, pozostając na powierzchni. Wykazuje doskonałe powinowactwo do powierzchni skóry, włosów i paznokci. Substancja antystatyczna, zmniejsza elektryzowanie się włosów.
  • Citric Acid- Pełni rolę sekwestranta, czyli substancji, która kompeksuje jony metali, dzięki czemu zwiększa trwałość kosmetyku oraz jego stabilność. Regulator pH.
  • SODIUM BENZOATE- Substancja konserwująca, która uniemożliwia rozwój i przetrwanie mikroorganizmów w czasie przechowywania produktu. Składnik dozwolony do stosowania w kosmetykach w ograniczonym stężeniu.
  • Laureth-2- Substancja zwilżająca - ułatwia kontakt mytej powierzchni z roztworem myjącym, przez co ułatwia usuwanie zanieczyszczeń z powierzchni skóry i włosów
  • PROPYLENE GLYCOL- Hydrofilowa substancja nawilżająca skórę. Ma zdolność przenikania przez warstwę rogową naskórka, dzięki czemu pełni rolę promotora przenikania - ułatwia w ten sposób transport innych substancji w głąb skóry. Glikol propylenowy jest bezpieczny do stosowania nawet w stężeniu 50% w gotowym preparacie. Może powodować podrażnienia, jeżeli nakładany jest na skórę chorobowo zmienioną.
  • Hydrogenated Castor Oil- Emolient tzw. tłusty. Jeśli jest stosowany na skórę w stanie czystym, może być komedogenny, czyli sprzyjać powstawaniu zaskórników. Zastosowany w preparatach do pielęgnacji skóry i włosów tworzy na powierzchni warstwę okluzyjną (film), która zapobiega nadmiernemu odparowywaniu wody z powierzchni (jest to pośrednie działanie nawilżające), przez co kondycjonuje, czyli zmiękcza i wygładza skórę i włosy.

  • MICA- Daje efekt rozświetlonej skóry. Składnik szeroko stosowany w kosmetyce kolorowej (cienie, pudry, róże), dodawany również do kosmetyków pielęgnujących skórę i włosy ( zwiększa lśnienie włosów). Mika jest surowcem mineralnym wydobywanym z ziemi i dlatego może zawierać śladowe ilości metali ciężkich. Pod tym względem musi być odpowiednio kontrolowana. Dotychczas przeprowadzone badania wskazują, że tak znikome ilości metali ciężkich nie wpływają negatywnie na zdrowie ludzi, dlatego surowiec może być stosowany w kosmetykach bez żadnych ograniczeń.
  • HEXYL CINNAMAL- Nienasycony aldehyd aromatyczny. Imituje zapach jaśminu. Znajduje się na liście potencjalnych alergenów.
  • LINALOOL- Nienasycony alkohol alifatyczny z grupy terpenów. Imituje zapach konwalii. Znajduje się na liście potencjalnych alergenów.
  • LIMONENE- Jednopierścieniowy weglowodór terpenowy. Imituje zapach skórki cytrynowej. Znajduje się na liście potencjalnych alergenów.
Wymieniłam te, które udało mi się zidentyfikować. W internecie krążą opinie, że powoduje łupież ale u mnie nic takiego nie miało miejsca.

Co sądzicie o tych produktach? Do rudych włosów sprawdziły się znakomicie :) :P

czwartek, 11 kwietnia 2013

Układ Zamknięty- recenzja

Nasz specjalny, choć ciemnowłosy,  wysłannik- moja siostra- był w kinie i stworzył dla Was, Kochani Rudzielce, recenzję. Zapraszam do lektury :-)

Najnowszy film Ryszarda Bugajskiego Układ Zamknięty opowiada historię trzech przedsiębiorców- Marka, Piotra i Grzegorza, którzy w skutek zmowy prokuratora ( jak zawsze genialny Janusz Gajos) i naczelnika urzędu skarbowego (dawno niewidziany na dużym ekranie Kazimierz Kaczor) zostają oskarżeni o działanie w zorganizowanej grupie przestępczej. W jednej chwili mężczyźni, którzy byli na szczycie, stracili wszystko, zostali odseparowani od rodzin, ich świetnie funkcjonujące przedsiębiorstwo upada. Jedyną osobą, która stara się im pomóc i dojśc do prawdy jest młody dziennikarz.
Moją uwagę zwróciły kreacje kobiece- Magdaleny Kumorek, Beaty Ścibakówny i Moniki Kwiatkowskiej. Bohaterki nie były jedynie tłem historii. Podjęły próbę rozbicia "układu". Starały się wyciągnąć ukochanych mężczyzn z więzienia. Historia oparta jest na faktach. W filmie nie brakuje brutalnych scen. Więcej nie zdradzę- zapraszam do kina.

No to moje Rudzielce- ktoś widział film? Czekam na Wasze opinie i komentarze.

Z rudym pozdrowieniem.

środa, 10 kwietnia 2013

Nasz sposób na demakijaż oczu bez zmarszczek


  Prawidłowy demakijaż oczu pomaga uniknąć nam tzw „kurzych łapek” w zewnętrznych kącikach, ponieważ 30% zmarszczek w tym miejscu robimy sobie same(!!!). Od kiedy się o tym dowiedziałam postanowiłam, że nigdy więcej nie przyłożę ręki do tego procederu! :) Dzieje się tak, ponieważ zbyt mocne pocieranie i naciąganie skóry nie dość, że spowoduje jej zaczerwienienie, to na dłuższą metę przyczynia się do utraty elastyczności i tworzenia się zmarszczek.
Ale po kolei:
  Demakijaż oczu powinien być zawsze wykonywany przed umyciem całej twarzy by uniknąć niepotrzebnego rozmazania makijażu na czystej skórze. Powinnyśmy wybierać produkty łagodne, przeznaczone specjalnie do tego celu i testowane dermatologicznie. Jeśli decydujecie się na płyny dwufazowe koniecznie sprawdźcie skład! Nie powinny one zawierać żadnego oleju czy innego tłuszczu by nie obciążać delikatnej skóry pod oczami i nie tworzyć nam cieni i „poduszeczek”. Osobiście polecam preparaty z płynnym jedwabiem- końcowe efekty identyczne jednak mamy pewność, że nie fundujemy sobie cieni :) Po zwilżeniu wacika preparatem, powinno się przyłożyć go do powieki na ok 10-15 sekund by rozpuścić makijaż. Po tym czasie ściągamy wacik w dół. Wykonujemy tę czynność kilka razy. Resztki makijażu z dolnej powieki ściągamy od zewnętrznego kącika oka do wewnętrznego czyli w stronę nosa. Wykonując ten ruch w stronę odwrotną czyli od nosa do skroni robimy sobie zmarszczki. W skrócie W DÓŁ I DO NOSA :D wykonujemy te dwa ruchy aż do całkowitego usunięcia makijażu oczu. Można pomóc sobie dodatkowo nasączonymi patyczkami, które świetnie poradzą sobie na linii rzęs.


  Obie z RudąMarudą dziękujemy za komentarze :) Zapraszamy też do wzięcia udziału w ankiecie po lewej stronie, dotyczącej 5 kroków pielęgnacji!

"50 twarzy Grey'a"- porno dla mamusiek czy może coś więcej?

Książkę (a w zasadzie trylogię) E.L. James każdy z nas zna- albo czytał albo o niej słyszał. Ja, RudaMaruda, czytałam. Zachęciła mnie do tego moja siostra, która kupiła pierwszy tom i przeczytała go z wypiekami na twarzy. Sięgnęłam i ja. Tak zaczęła się moja przygoda z Christianem, Aną i "pięćdziesięcioma odcieniami popieprzenia".

Żadna z trzech części nie jest wybitnym dziełem literackim. Może to i dobrze- w końcu te książki mają służyć przede wszystkim szeroko pojętemu relaksowi. Co nie zmienia faktu, że niesamowicie wciągają. Muszę się jednak przyznać do tego, że z pierwszym tomem miałam mały problem. Bo z jednej strony mnie odrzucał (mając dość feministyczne poglądy, nie jestem w stanie zdzierżyć układu pan-uległa, czy kobiety zwracającej się do mężczyzny : "panie"), ale z drugiej strony nie mogłam się oderwać. Byłam jak rozdarta sosna w "Ludziach bezdomnych" (przepraszam za to porównanie- odezwała się we mnie dusza studentki filologii polskiej- musicie mi to wybaczyć :) ). Reasumując, pierwszy tom, podobał mi się, ale nie rozumiałam Anastazji, która z własnej woli zdecydowała się wejść w dość- jakby na to nie patrzeć specyficzny układ damsko- męski. Młoda dziewczyna wzięła na swoje barki całą ciemną przeszłość Christiana. Tak, wiem- miłość, dziewczyna się zakochała. Tylko czy w "50 twarzach Grey'a" można mówić o miłości? Nie jestem pewna. Ana na początku była Christianem zafascynowana. Trudno jej się dziwić-  diabelnie przystojny 27-letni milioner, który osiągnął już wszystko, mający na twarzy i w oczach wypisaną tajemnicę- obok takiego mężczyzny nie można przejść obojętnie. A co było ze strony Christiana? Zwrócił uwagę na Anę, bo pasowała do- ujmę to w ten sposób- wyglądowego profilu uległej: szczupła sylwetka, blada cera, ciemne, długie włosy. Między bohaterami na pewno była namiętność, fizyczne pożądanie. "Czerwony pokój bólu"- to hasło mówi samo za siebie. Pokuszę się o stwierdzenie, że byli w sobie zakochani- dążyli do kontaktu, chcieli przebywać w swoim towarzystwie, nawet planowali wspólną przyszłość (w pierwszym tomie Christian poznał ojczyma Any, a ona jego rodziców i rodzeństwo). Ale czy między nimi była miłość? Szczerze mówiąc nie jestem pewna. Dlaczego? Bo dla mnie miłość jest czymś więcej, a relacja Christiana i Any w pierwszym tomie opierała się głównie- jakby na to nie patrzeć- na seksie, namiętności, pożądaniu. Nie można powiedzieć, że ich związek opierał się jedynie na fizyczności, ponieważ Christian troszczył się o Anę, dbał o jej bezpieczeństwo, a ona pomagała mu w uporaniu się z demonami przeszłości. Jednak pierwszy tom kończy się rozstaniem bohaterów. Steel przestała sobie radzić z "pięćdziesięcioma odcieniami popieprzenia" 

"Trudno tak, razem być nam ze sobą, bez siebie nie jest lżej" śpiewali Krzysztof Krawczyk i moja ukochana Edyta Bartosiewicz. To uniwersalne słowa. II i III tom "greyowskiej" trylogii to opis wspólnego życia Any i Christiana. "Szary" wyjawia tajemnice swojego życia- matka narkomanka pracująca jako prostytutka, brutalny alfons, głód, ból, strach, kilkudniowe czuwanie przy ciele zmarłej matki. Christian, który nigdy nie pozwalał Anie na to, żeby go dotknęła, zaczął przekraczać tę "granicę bezwzględną". Bohater zaczyna się otwierać i rozumieć targające nim emocje. I tutaj mogę zgodzić się ze stwierdzeniem, że między bohaterami była miłość. Namiętność i pożądanie nadal były bardzo ważnymi elementami ich relacji, ale zaczęli postrzegać siebie inaczej. Po pierwsze- przestał funkcjonować układ pan-uległa (co moja feministyczna natura przyjęła z nieukrywaną ulgą). Wreszcie Ana i Christian byli równorzędnymi partnerami. "Moja wewnętrzna bogini", powtarzając za premierem Marcinkiewiczem, zakrzyknęła: "yes, yes, yes!!!" Ta zmiana w kontakcie między nimi, moim zdaniem najlepiej świadczy o transformacji ich relacji. Ana wprowadziła się do Christiana, ale walczyła o zachowanie autonomii, mimo że "Szary" chciał ją nieustannie kontrolować. Anastazja pracując w wydawnictwie, które Christian kupił, nie przyznaje się do tego, że pozostaje z nim w związku. Chce być doceniana za swoje kompetencje, za to w jaki sposób wykonuje swoją pracę, a nie w świetle tego, że jest partnerką właściciela." Moja wewnętrzna bogini" klaszcze w dłonie- kobieta nie chce byc postrzegana jako "żona swojego męża", ale jako jednostka, indywidualność. I za to pani E.L. James należą się brawa. Anastazja jest niepokorna i odważna, potrafi bic sie i strzelac. Szczegółów nie zdradzę- zapraszam do lektury :-)

Trzeci tom- jak na mój rudy gust- jest przesłodzony. Ana i Christian są ze sobą tak szczęśliwi, że człowieka aż mdli. W tej lukrowanej bajeczce brak tylko jednorożców, elfów i różowego brokatu. Na szczęście są momenty, które mają ostrzejszy charakter- ale zapraszam do przeczytania. Jednak ziarnko pieprzu nie jest wyczuwalne w słoju miodu.

W tytule posta zadałam pytanie. Ale nie odpowiem na nie. A co! Taka jest RudaMaruda. Zapraszam do dyskusji. Co myslicie o "50.."?

Pozdrawiam na rudo :)

Sprawa najważniejsza- pielęgnacja!



  Obie z RudąMarudą uważamy, że lepiej zapobiegać niż leczyć. Staramy się pielęgnować naszą skórę tak, aby nie dawać zmarszczkom szans na powstanie a przynajmniej maksymalnie opóźnić ten moment :) Postanowiłyśmy stworzyć bloga, który będzie dostarczał Wam rzetelnych informacji, popartych wiedzą i doświadczeniem :)

  Dlatego szczególną uwagę chcemy zwrócić na prawidłową pielęgnację skóry twarzy. Uważamy, że istnieje pięć kroków, dzięki którym skóra wygląda wspaniale znacznie dłużej:

  1. Oczyszczanie. Wieczorem usuwamy makijaż i zanieczyszczenia, natomiast rano pot i toksyny wydzielające się podczas snu. Powinnyśmy dwa razy dziennie: rano i wieczorem umyć twarz środkiem myjącym i wodą, jednak mydło nie wydaje się być do tego celu zbyt dobre. Dlaczego? Ponieważ niepotrzebnie wysusza naszą skórę i zmienia jej odczyn.
  2. Złuszczanie. Martwy naskórek sprawia, że nasza twarz jest matowa i nie wygląda zdrowo, dodatkowo blokuje krem, który nie może przedostać się do głębszych warstw skóry. Konieczne jest złuszczanie buzi dwa razy dziennie, ale bardzo, bardzo delikatnym peelingiem, dostosowanym do tak częstych zabiegów.
  3. Tonizacja. naturalne pH skóry wynosi ok 5,5 czyli ma odczyn lekko kwasowy, natomiast woda o odczynie zasadowym podnosi pH skóry, tworząc idealne środowisko do rozwoju bakterii. Tonik przywraca pH do prawidłowego poziomu. Dodatkowo pełni jeszcze jedna bardzo waż rolę- otwiera nasze pory. Dopiero wtedy krem ma możliwość wniknięcia do skóry właściwej (czyli do miejsca docelowego). Toniku używamy po każdym myciu twarzy. Ważne jest też by w swoim składzie nie miał alkoholu, który może podrażniać i wysuszać.
  4. Nawilżanie. Skóra nawilżona wolniej się starzeje i znacznie lepiej wygląda. Jest gładka i delikatna. Nie musicie jednak nakładać połowy opakowania na raz, ponieważ „skóra nie weźmie więcej niż weźmie” :) Krem nakładamy także dwa razy dziennie.
  5. Ochrona. Dobry podkład zapewni naszej skórze ochronę przed negatywnym wpływem środowiska, ponieważ wszystkie zanieczyszczenia będą osiadać na ochronnej warstwie a nie bezpośrednio na naszej skórze, dodatkowo bardzo łatwo się ich pozbędziemy- wykonując demakijaż! :) bardzo ważne jednak aby nie zatykał porów i „oddychał”. Oczywiście ten krok stosujemy raz dziennie :)


5 KROKÓW PIELĘGNACJI NALEŻY WYKONYWAĆ KONIECZNIE W PODANEJ KOLEJNOSCI!! 
  Dlaczego? Przyjmijmy ze pomijamy 3 krok pielęgnacji- tonizowanie. Myjemy buzię, złuszczamy i nakładamy krem. Pomijając tonik nie otwieramy naszych porów, przez co krem pozostaje na powierzchni skóry gdzie po prostu nie spełnia swojej funkcji. Buzia wydaje się nawilżona ale tak naprawdę taka nie jest i wszystkie nasze wysiłki pozostają bezowocne. A co z sytuacją kiedy pominiemy złuszczanie? Myjemy, tonizujemy i nawilżamy jednak krem nie przedostanie się do otwartych porów poprzez przeszkodę jaką stanowi martwy naskórek. Jeśli jako pierwszy zastosujemy tonik, cały brud z naszej twarzy zostanie wepchnięty do porów, co często kończy się trądzikiem.
Bardzo ważne jest aby używać kosmetyków dostosowanych do swojego rodzaju skóry i z jednej linii. To ważne, ponieważ linia kosmetyków stworzona jest w taki sposób aby się uzupełniać, natomiast między kosmetykami z różnych linii może dojść do reakcji, co może nam zaszkodzić.
Chciałabym jeszcze poruszyć temat mycia buzi wodą- na przykładzie :) przypomnijmy sobie jak myjemy naczynia. Najpierw myjemy płynem a później płuczemy wodą. Jeśli tego nie zrobimy naczynie nadal będzie brudne. To samo dotyczy naszej buzi dlatego nawet jeśli wacik jest czysty i tak musimy użyć wody :)

Czekamy z RudąMarudą na wasze komentarze, pytania, sugestie :) wasza opinia jest dla nas najważniejsza! :)

wtorek, 9 kwietnia 2013

No to czas na rude powitanie.

Mówi się, że rudy to nie kolor włosów, tylko charakter. I ja- RudaMaruda- i Rudzielec się zgadzamy z tym w 100 procentach. Obie jesteśmy farbowane- matka natura żadnej z nas nie obdarzyła ognistymi puklami, ale charaktery mamy rude całkowicie. I właśnie to rudy kolor nas połączył. Najpierw dyskutowałyśmy o różnych farbach do włosów, która daje najlepszy efekt i tak dalej (dobrze wiecie jak rudy kolor włosów- farbowany- jest trudny w utrzymaniu), a potem zaczęłyśmy odkrywać więcej łączących nas elementów. Po pierwsze miasto, z którego pochodzimy i gdzie skończyłyśmy szkołę średnią ( właśnie w liceum poznałyśmy się), po drugie podejście do życia, po trzecie charakter, a po czwarte... No nie będę wszystkiego zdradzać na początku :-)

Ten blog jest właśnie owocem naszej znajomości (Rudzielcu, teraz to chyba powoli można mówić już o przyjaźni, prawda? ) i wspólnych zainteresowań. Obydwie jesteśmy doradcami do spraw pielęgnacji i wizażu- no i to właśnie będzie taką osią tematyczną naszego bloga. Jednak mamy też wiele innych zainteresowań- obie uwielbiamy gotować (i wszyscy twierdzą, że robimy to bardzo dobrze, więc spodziewajcie się przepisów kulinarnych i na słodkości na potrawy, nazwijmy to, obiadowe), malować paznokcie (wiecie jak to mówią- "W życiu trzeba mieć priorytety, dlatego najpierw pomaluję paznokcie, a dopiero potem zajmę się całą resztą"), czytać dobre książki i słuchać muzyki (lecz w tym temacie gusta mamy różne, co zapowiada różnorodność). Tego wszystkiego, co buduje nasz rudy świat, możecie spodziewać w naszym małym, rudym blogowym kawałku podłogi.
Także cóż- zaczynamy :-)