Spacerowałam ostatnio po Empiku (on, Matras, Rossman i wszelkiego rodzaju malutkie księgarenki- ten klimat- i antykwariaty to moje ulubione sklepy). Nic nie relaksuje mnie tak bardzo jak obcowanie z pachnącymi nowością książkami. No i właśnie podczas tej wizyty ponownie rzuciła mi się w oczy ( po raz kolejny, przymierzałam się do niej już od jakiegoś czasu) książka "Makijaż z Katosu" Katarzyny Gajewskiej. Postaci Katosu nie będę przedstawiac- każda z Was pewnie coś o niej słyszała, więcej bądź mniej, ale w każdym bądź razie nie jest to postac anonimowa w świecie internetowym. No ale do rzeczy. Wzięłam książkę do ręki i pomaszerowałam do kasy (szczerze mówiąc, gdyby nie ta książka, to nie miałabym kompletnie nic do roboty, kiedy mój pociąg, którym wracałam z Krakowa stał 5 godzin w polu. PKP, miłości moja). Teraz podzielę się z Wami moimi wrażeniami (nie z podróży, ale z lektury ;)). Jak zwykle recenzja w postaci + i -.
Let's start! :)
+
1.Wstęp- pokazuje "człowieka w człowieku", myślę, że wiele dziewczyn może utożsamic się z tym, co Katosu tam mówi.
2.Informacja (dokładna i opisowa) o tym, że należy przygotowac twarz do makijażu. To bardzo ważne, ponieważ wiele dziewczyn zapomina o tym, że makijaż może wyglądac dobrze tylko i wyłącznie na starannie wypielęgnowanej skórze (odsyłam do jednej z pierwszych notek, gdzie Rudzielec wszystko dokładnie wyjaśnił :))
3.Informacja o tym jak dopasowac makijaż do kształtu i budowy oka. To szalenie istotne- makijaż ma zdobic, podkreślac zalety, ukrywac wady, a nie szpecic :)
4.Ciekawostki historyczne o kosmetykach.
5.Zdjęcia w stylizacjach.
6.Pomysłowe stylizacje makijażowe (kilku jestem wielką fanką.)
-
1. Za mało uwagi poświęcone makijażowi ust i modelowaniu twarzy w opisach stylizacji.
2.W rozdziale o doborze kolorów cieni powinny byc fotografie tych kolorów (przynajmniej moim skromnym, rudym zdaniem). Bo to co dla Katosu jest brzoskwiniowe, dla mnie byc nie musi.
3. Wszystkie zdjęcia poza zdjęciami stylizacji- niestety nie są najwyższych lotów.
4. Nie zgadzam się z radami Katosu odnośnie pędzli. Ja wyznaje kult pędzli naturalnych. Syntetyki są dla mnie za twarde. Mam taki typ skóry, że mnie się dotknie mocniej i mam ślady, nawet sińce, więc syntetyki się nie sprawdzają.
5. Pielęgnacja skóry trądzikowej- w oparciu o moją wiedzę (i myślę, że Rudzielec, który jest moim guru w kwestii pielęgnacji się ze mną zgodzi) wynika, że należy robic to trochę inaczej.
Jak widzicie plusy i minusy rozkładają się mniej więcej po połowie. Najogólniej rzecz ujmując jestem zadowolona z tego zakupu, ale nie mogę stwierdzic, że jestem przepełniona entuzjazmem. A Wy znacie tę książkę? Co myślicie na jej temat? Czekam na Wasze opinie.
Łapcie pozdrowienia :)
RM
Chętnie bym sama przeczytała o oceniła ta książkę;)
OdpowiedzUsuń